Szlak Rękodzieła Ludowego Podlasia. Pracownia wyrobu łyżek. (ZAMCZYSK)
Pod koniec Szlaku Rękodzieła Ludowego Podlasia znajduje się Pracownia Łyżkarska, którą należy koniecznie odwiedzić. Jest to już chyba ostatnia pracownia na Podlasiu zajmująca się wyrobem łyżek. Prowadzi ją sympatyczny Pan Mieczysław Baranowski. Rzemiosła uczył się od najmłodszych lat przy ojcu i kuzynach. Posługując się tradycyjnymi, prostymi narzędziami, wprawnymi ruchami, potrafi bardzo szybko zamienić kawałek drewna w łyżkę. Możemy zresztą sami to zobaczyć, gdyż Pan Mieczysław na prośbę wystruga nam i wręczy stworzony przedmiot. Obserwując proces powstawania zwykłej łyżki, możemy docenić profesjonalizm rzemieślnika, który zwykłą siekierką wydobywa z lipowego czy osikowego polana smukły kształt. Musi go oczywiście dopracować innymi pomysłowymi narzędziami, dzięki czemu po około 15 minutach otrzymujemy gotowy do użytku przedmiot. Do wyrobu nadaje się wyłącznie drewno świeżo ścięte, mokre i niewysuszone. Dopiero po skończonej pracy nad łyżką należy odstawić ją do wysuszenia.Do wyrobu nadaje się wyłącznie drewno świeżo ścięte, mokre i niewysuszone. Dopiero po skończonej pracy nad łyżką należy odstawić ją do wysuszenia.
Masowa produkcja łyżek i innych drobnych drewnianych sprzętów na wsiach rozwinęła się na przełomie XIX i XX wieku. W okresie międzywojennym w pobliskim Łapczynie wyrobem łyżek trudniło się około 50% mieszkańców a w Zamczysku- prawie wszyscy. Wyprodukowane łyżki sprzedawano na jarmarkach. Po II wojnie światowej drewniane łyżki stopniowo wyparły metalowe. Większość rękodzielników powróciła wówczas do uprawiania roli, a nieliczni kontynuowali rzemieślniczą działalność na zamówienia „Cepelii”. Dzisiaj drewniane łyżki, ogromne chochle, kopańki, widelce z drzewa osikowego, czy szufelki są najczęściej przedmiotami dekoracyjnymi, rzadziej – użytkowymi i będą miłą pamiątką ze szlaku
Pan Mieczysław choć nie szczędzi sił w tworzeniu nowych przedmiotów czasem narzeka że czasy są coraz cięższe i zawód ten staje się coraz mniej opłacalny. Niedoścignioną konkurencją dla prostego rzemieślnika są teraz zakłady posługujące się kopiarkami mechanicznymi, które mogą stworzyć wielokrotnie więcej wyrobów i znacznie zniżyć cenę jego zbytu. Prawo rynku jest bezlitosne.
Myślę że ten unikalny zawód, za wszelką cenę należałoby uchronić przed wyginięciem, co niestety w tym przypadku może stać się faktem. Gmina powinna znaleźć środki na jego utrzymanie oraz stworzyć korzystne warunki dla osób, które chciałyby kontynuować ten zawód.
Pracownia Łyżkarska, Mieczysław Baranowski, Zamczysk 10, tel.85 710 93 21