logoutZaloguj/ZarejestrujLoguj z FB
 

Google Map
Pomnik żołnierzy AK
Opis:Pomnik żołnierzy AKPomnik żołnierzy AK
Współrzędne
resize
Autor informacji : Jan Bogdan Boczko
Data utworzenia informacji : 09-12-2010 13:14:58
Autor modyfikacji : Jan Bogdan Boczko
Data modyfikacji informacji : 23-11-2012 17:55:29

Pomnik żołnierzy AK

Pomnik poświęcony żołnierzom Polskiego Podziemia stanął na terenie cmentarza katolickiego w Gródku.Historię z nim związaną opisuję w artykule poniżej.

 

Skąd tutaj ten pomnik?

   Puszcza Białowieska.

           Było lato 1943 roku. Kilkudziesięcioosobowy oddział VI Uderzeniowego Batalionu Kadrowego dowodzony przez „Dęba” drugi tydzień przebywał nad Rudawką w Puszczy Białowieskiej. Bazę założono na pograniczu nadleśnictw Oszczep i Świsłocz. Stąd codziennie wyruszały  konne patrole  w rejon przesieki nadleśnictwa Browsk, na spotkanie z umówionymi łącznikami z oddziału głównego.  Najczęściej czteroosobową grupą dowodził por.„Janek”, dwukrotnie ppor.”Kowalski”. Wyznaczony termin od 2 do 8 lipca minął bez nawiązania kontaktu. Partyzanci  opuścili bazę.    Pogoda nie rozpieszczała, ubrania, buty były  przesiąknięte od ciągłego deszczu. Unikając dróg, odkrytych przestrzeni przedzierano się przez mokre, morze zieleni. Towarzystwa dotrzymywały miliony komarów. Trasa marszu VI UBK wiodła przez Leśną, Lutownię, Narewkę, Browsk.                                                                               

16 lipca w lesie,  9 km od Cichowoli doszło do krótkiej walki z grupą około 50 żołnierzy-Luftwaffe. W przeddzień wydzielona grupka żołnierzy oddziału przeczesała Cichowolę w poszukiwaniu żywności. Niemcy poinformowani przez białoruskich chłopów o pięciu polskich partyzantach ruszyli po śladach do lasu. Nieświadomi prawdziwego stanu oddziału i wpadłszy  w zasadzkę  -stracili 8 zabitych i wielu rannych.  Straty własne- to rana głowy „Kinga” od rykoszetu. Dalszy  pobyt w Białowieskiej stawał się niebezpieczny.  „Dąb” wydał rozkaz-samodzielnego przedzierania się oddziału  do Puszczy Knyszyńskiej. W dniu tym do obozowiska trafiło trzech radzieckich partyzantów. Ubrani w resztki mundurów i ubrań cywilnych. Świetnie uzbrojeni w dwa Diegtariewy i PPSz. Mieli rozpoznać linie kolejowe Hajnówka-Wołkowysk i Świsłocz-Hajnówka. Prosili o dołączenie do oddziału w marszu na północ. Potraktowani przyjaźnie wyruszyli wspólnie na trasę.

Donos

       W ciągu dwóch kolejnych nocy VI UBK z trójką Rosjan pokonał trasę około 55 kilometrów i przeszedł linię kolejową Świsłocz-Hajnówka. Rankiem 19 lipca rozłożył obóz w lesie niedaleko wsi Zubry. Wszyscy  zmęczeni długimi marszami, senni i głodni. Po kilku godzinach odpoczynku ubezpieczenie zatrzymuje starszą kobietę. Staruszka lamentując prosi, żeby mogła pójść do chorego „rebionka”.  Głośno  krzycząc i płacząc opisywała zawiłe , rodzinne historie. Poirytowany „Dąb” zgodził się zwolnić kobietę.  Zwolniona z biwaku Białorusinka udaje się do stacji kolejowej Zubki Białostockie. Tam informuje  Niemców, że  „w lasku stoi banda uzbrojona i na czapkach mają orzełki”.  Informację o tym wydarzeniu od ludności zebrał   Zygmunt Dziarmaga-Działyński.  Potwierdza ją  również relacja „Ducha Puszczy”-Jana Rusiłowicza. Dziarmaga twierdzi ponadto, że donosicielka kilka tygodni pózniej została stracona przez patrol likwidacyjny AK.

  Donos Białorusinów z Cichowoli doprowadził do starcia w lasach niedaleko tej wsi. Teraz miękkie serce dowódcy i kolejny donos doprowadzi oddział do bardzo ciężkich chwil.

  Walka

          Minęło dwie, może dwie i pół godziny po incydencie ze staruszką,  gdy od strony ubezpieczeń padły pierwsze strzały. Za chwilę rozpętała się ostra strzelanina. Od południa i zachodu nacierali Niemcy. Groziło zepchnięcie na wschód, gdzie były mokradła. Dowództwo VI UBK widziało, że jest to dobrze zorganizowana obława. Atakowała co najmniej kompania z użyciem kilku ciężkich karabinów maszynowych.

      W centrum walczył kpt. „Dąb”, ppor. „Kowalski”, sierż. „Stach” („Wojski”), sierż. „Szymański” z erkaemem, pchor. „King”, „Wojno” i kilku innych żołnierzy.  Prawe skrzydło obrony: ppor. „Bogusław” i „Roman Kula” obsługiwali erkaemy,  ppor. „Ryszard”, „Krzysztof”, „Partyzant”, „Wilk II”, sanitariuszka „Marysia”  oraz trzej Rosjanie. Lewe skrzydło to: ppor. „Wiklina”, „Spokojny”, „Dulęba”, „”Wężyk”, „Szary”, „Burza” i „Szczupak”. W odwodzie za linią obrony osłonę punktu sanitarnego  pozostawał por. „Janek” z resztą partyzantów.

     Niemcy nacierali zdecydowanie. „Dąb” klęcząc kierował obroną. Oparty o sosnę z erkaemu strzelał „Bogusław”. Erkaem rannego „Bogusława” przejął „Wojno”. Padł zabity „Bajbuza”. Najciężej na lewym skrzydle-brak karabinu maszynowego. Ciężko ranny w brzuch ppor. „Wiklina”.  Ranny „Burza”.  Silny ogień obrony nie powstrzymuje Niemców. Dołączają żandarmi z Michałowa przywiezieni dwiema ciężarówkami.  Przez huk wystrzałów dochodzi warkot silników od strony Gródka.  Dalsza walka groziła zagładą oddziału.

   W tej sytuacji kpt. „Dąb” wydał rozkaz przebijania się. Walczący na linii obrony zdołali oderwać się od nieprzyjaciela. Niestety, ranni i sanitariuszki „Lilka” i „Hanka” pozostali. Dowódca nie widział dla nich szans pomocy. Trzej radzieccy partyzanci odłączyli się, zawracając w kierunku Puszczy Białowieskiej. Polegli: kpr. pchor. Jerzy Smolański „Partyzant”, kpr. pchor. Marian Ambroziewicz „Bajbuza”, kpr. pchor. Zbigniew Tauber „Zabawa” oraz NN:   strz. ”Burza”, kpr. „Szary”.  Ranni zostali: „Dąb”, „Bogusław”, „Wężyk”, ppor. ”Wiklina”, st. strz. „Szczupak” oraz „Rzędzian” (według zeznań „Lilki”).

    Straty niemieckie zdaniem Z. Dziarmagi-Działyńskiego to 8 zabitych i 15 rannych.

Dalsze losy

    Oddział w ciągu kilkunastu godzin pokonał blisko 50 km gubiąc obławę. Teraz liczył 19 osób w tym dwie kobiety i 4 rannych.  20 lipca około drugiej w nocy omijając Królowy Most dotarł do rzeki Płoski. Przechodząc przez mostek padło wezwanie (po niemiecku) do poddania się.

Posypały się strzały. Partyzanci natychmiast zajęli stanowiska na wysokim nasypie. Kilku zaatakowało przeciwnika z boku.  Niemcy nie wytrzymali ognia erkaemów i uciekli zostawiając 3 zabitych. Oddział nie odniósł strat. Był to dalszy ciąg operacji prowadzonej przez Niemców w związku z bitwą pod Zubrami.

        Niebawem oddział nawiązał kontakt z siecią terenową AK i Uderzeniem. „Dąb” wyjechał do Warszawy na leczenie. Dowództwo na 15 osobowym oddziałem przejął por. „Janek”.

      21 lipca żandarmi z Gródka wyśledzili na polu w życie rannych i sanitariuszki, którym udało się opuścić teren walki pod Zubrami.  Po krótkiej walce zginęli: „Szczupak” i „Wiklina”. Schwytane sanitariuszki: Ludmiła Lipko „Lilka” i Hanna Pędowska „Hanka” 8 grudnia zostały stracone w lesie koło wsi Grabówka.

Epilog

       Latem 1993 na terenie cmentarza katolickiego parafii Najświętszego Serca Jezusowego w Gródku stanął pomnik ku czci poległych w lipcu 1943 roku żołnierzy. Zaistniał dzięki pamięci i staraniom tych, którzy walczyli i pamiętali o poległych kolegach i koleżankach.

Monument
Zapraszamy do uzupełnienia opisu